Szwecja,
z czysto lewicowych (ale w pełni słusznych) powodów może
zdecydować się na zakaz surogacji – wynika z raportu
przygotowanego na polecenie rządu tego kraju.
-
Najistotniejszym powodem, dla którego nie chcemy akceptować
surogacji w Szwecji jest ryzyko wywierania presji na kobiety, by te
zostały matkami surogatkami, Ciąża jest ogromnym obciążeniem i
ryzykiem dla kobiety – podkreśla sędzia Eva Wendel Rosberg,
autorka raportu. Jej zdaniem rząd Szwecji powinien także chronić
Szwedów przed korzystaniem z usług klinik wynajmujących surogatki
poza granicami. Prawniczka zaznacza także, że wciąż niewiele
wiadomo o skutkach surogacji dla dzieci, które zostały urodzone w
ten sposób.
Jeszcze
ostrzej o surogacji wypowiada się lewicowa dziennikarka Kajsa Ekis
Ekman na łamach „The Guardian”. - Surogacja może być
postrzegana przez pryzma szczęścia Eltona Johna, słodkich
noworodków i nowoczesnej rodziny, ale w istocie jest to przemysł, w
którym kupuje się i sprzedaje ludzkie życie. W tym świecie dzieci
są wykorzystywane do spełniania pragnień bogatych; matki są
niczym, pozbawione są nawet prawa do nazywania się mamami, a klient
jest wszystkim. Zachód zlecił produkcję dzieci biednym krajom, tak
jak wcześniej wypchnął przemysł ze swojej przestrzeni. Jest
szokującym fakt, że konwencja ONZ dotycząca praw dzieci tak szybko
przestała być egzekwowana – grzmi szwedzka lewicowa dziennikarka.
Trudno
się nie zgodzić z tymi argumentami. Kłopot polega na tym, że
jeśli potraktować je poważnie, to w krótkim czasie trzeba zakazać
nie tylko surogacji, ale także w ogóle procedury in vitro. W jej
przypadku bowiem także nie wiadomo, jakie są jej długofalowe
skutki dla poczętych tą metodą dzieci. A dzieci, które powołuje
się do istnienia, mrozi, niszczy, ewentualnie zamraża są
traktowane jak towar i przedmiot handlu. Medycyna reprodukcyjna,
podobnie jak jej fragment, jakim jest surogacja, to gigantyczny
przemysł, w którym robienie kasy usprawiedliwia się słodkimi
obrazkami.
Tomasz
P. Terlikowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz