Gdy powoli
opada już pył po wykreowanym w mediach synodzie nadchodzi czas, by
zająć się tym prawdziwym. A on niewiele ma wspólnego z
doniesieniami medialnymi i tym, co opowiadali liberalni i
nieortodoksyjni hierarchowie. Część z zawartych w nim tez może
zaszokować dotkniętych mentalnością antykoncepcyjną katolików.
Takim
fragmentem są te słowa poświęcone
otwartość na życie. Trudno w nich znaleźć choćby ślady
liberalizmu, zamiast tego mamy w nim niezwykle mocne potwierdzenie
wartości otwarcia na życie. „Otwarcie
na życie jest istotnym wymogiem miłości małżeńskiej” -
podkreślają
Ojcowie Synodu.
Znaczenie tych fragmentów można zrozumieć dopiero, gdy przeczyta
się je w całości. „Nietrudno
stwierdzić szerzenie się mentalności, sprowadzającej rodzenie
życia do zmiennej planowania indywidualnego lub pary małżeńskiej.
Czynniki o charakterze ekonomicznym odgrywają rolę niekiedy
rozstrzygającą, przyczyniając się do silnego spadku przyrostu
naturalnego, co osłabia tkankę społeczną, zagraża więzi między
pokoleniami i czyni mniej pewnym spojrzenie w przyszłość. Otwarcie
na życie jest istotnym wymogiem miłości małżeńskiej. W świetle
tego Kościół popiera rodziny przyjmujące, wychowujące i
otaczające miłością dzieci inaczej uzdolnione.
Również w tym kontekście należy wyjść od wysłuchania osób i
przyznać słuszność pięknu i prawdzie bezwarunkowego otwarcia na
życie jako tego, czego potrzebuje miłość ludzka, aby była
przeżywana w pełni. To na tych podstawach może się wspierać
właściwe nauczanie naturalnych metod odpowiedzialnego przekazywania
życia. Pomaga to przeżywać w sposób zgodny i świadomy wspólnotę
między małżonkami we wszystkich jej wymiarach, wraz z
odpowiedzialnością za rodzenie. Odkryto na nowo orędzie encykliki
"Humanae vitae" Pawła VI, która podkreśla potrzebę
poszanowania godności osoby przy moralnej ocenie sposobów regulacji
urodzin” - czytamy w punktach 57 i 58.
Co oznaczają te słowa? Odpowiedź jest niezwykle
prosta. Otóż Ojcowie Synodu stwierdzili wprost, że w pełni
przeżywana miłość małżeńska wymaga pełnego otwarcia na życie,
i że z tej podstawy wyczytać można dopiero zasady odniesienia do
NPR. Ten ostatni jest dopuszczalny, ale nie jako katolicka metoda
unikania otwarcia na życie, ale jako wyjątek – wymagający
usprawiedliwienia – od normy jaką jest płodność małżeństwa.
Otwartość na życie (i często, choć z różnych powodów
zdrowotnych czy życiowych nie zawsze – związana z nim
wielodzietność) jest zatem dla Kościoła normą. A unikanie
poczęcia, świadome uleganie mentalności antykoncepcyjnej jest
czymś, co przeszkadza w pełnej realizacji ludzkiej miłości.
Ciekawe, że akurat te słowa, jakimś dziwnym trafem, nie dotarły
do opinii publicznej, że nikt się nimi nie zainteresował, a media
nie wybiły ich na czołówki? Czyżby dlatego, że słowa te są
niezgodne z obrazem jaki został wytworzony przez media, synodu
liberalnego i odstępującego od doktryny? Niezależnie od odpowiedzi
na te pytania jedno pozostaje oczywiste: trzeba czytać same
dokumenty zamiast zadowalać się doniesieniami mediów.
Tomasz P. Terlikowski