piątek, 24 października 2014

Synod prawdziwy, a nie medialny, czyli otwartość na życie i wielodzietność jest normą!

Gdy powoli opada już pył po wykreowanym w mediach synodzie nadchodzi czas, by zająć się tym prawdziwym. A on niewiele ma wspólnego z doniesieniami medialnymi i tym, co opowiadali liberalni i nieortodoksyjni hierarchowie. Część z zawartych w nim tez może zaszokować dotkniętych mentalnością antykoncepcyjną katolików.


Takim fragmentem są te słowa poświęcone otwartość na życie. Trudno w nich znaleźć choćby ślady liberalizmu, zamiast tego mamy w nim niezwykle mocne potwierdzenie wartości otwarcia na życie. „Otwarcie na życie jest istotnym wymogiem miłości małżeńskiej” - podkreślają Ojcowie Synodu.

Znaczenie tych fragmentów można zrozumieć dopiero, gdy przeczyta się je w całości. „Nietrudno stwierdzić szerzenie się mentalności, sprowadzającej rodzenie życia do zmiennej planowania indywidualnego lub pary małżeńskiej. Czynniki o charakterze ekonomicznym odgrywają rolę niekiedy rozstrzygającą, przyczyniając się do silnego spadku przyrostu naturalnego, co osłabia tkankę społeczną, zagraża więzi między pokoleniami i czyni mniej pewnym spojrzenie w przyszłość. Otwarcie na życie jest istotnym wymogiem miłości małżeńskiej. W świetle tego Kościół popiera rodziny przyjmujące, wychowujące i otaczające miłością dzieci inaczej uzdolnione. Również w tym kontekście należy wyjść od wysłuchania osób i przyznać słuszność pięknu i prawdzie bezwarunkowego otwarcia na życie jako tego, czego potrzebuje miłość ludzka, aby była przeżywana w pełni. To na tych podstawach może się wspierać właściwe nauczanie naturalnych metod odpowiedzialnego przekazywania życia. Pomaga to przeżywać w sposób zgodny i świadomy wspólnotę między małżonkami we wszystkich jej wymiarach, wraz z odpowiedzialnością za rodzenie. Odkryto na nowo orędzie encykliki "Humanae vitae" Pawła VI, która podkreśla potrzebę poszanowania godności osoby przy moralnej ocenie sposobów regulacji urodzin” - czytamy w punktach 57 i 58.

Co oznaczają te słowa? Odpowiedź jest niezwykle prosta. Otóż Ojcowie Synodu stwierdzili wprost, że w pełni przeżywana miłość małżeńska wymaga pełnego otwarcia na życie, i że z tej podstawy wyczytać można dopiero zasady odniesienia do NPR. Ten ostatni jest dopuszczalny, ale nie jako katolicka metoda unikania otwarcia na życie, ale jako wyjątek – wymagający usprawiedliwienia – od normy jaką jest płodność małżeństwa. Otwartość na życie (i często, choć z różnych powodów zdrowotnych czy życiowych nie zawsze – związana z nim wielodzietność) jest zatem dla Kościoła normą. A unikanie poczęcia, świadome uleganie mentalności antykoncepcyjnej jest czymś, co przeszkadza w pełnej realizacji ludzkiej miłości. Ciekawe, że akurat te słowa, jakimś dziwnym trafem, nie dotarły do opinii publicznej, że nikt się nimi nie zainteresował, a media nie wybiły ich na czołówki? Czyżby dlatego, że słowa te są niezgodne z obrazem jaki został wytworzony przez media, synodu liberalnego i odstępującego od doktryny? Niezależnie od odpowiedzi na te pytania jedno pozostaje oczywiste: trzeba czytać same dokumenty zamiast zadowalać się doniesieniami mediów.

Tomasz P. Terlikowski


czwartek, 23 października 2014

Czy arcybiskup Paglia chce niszczyć doktrynę i rodzinę?

Sygnały jakie płyną od nieortodoksyjnych hierarchów są coraz bardziej niebezpieczne. Sugerują one, ni mniej ni więcej, tylko tyle, że Kościół odrzuci nauczanie Pisma Świętego i Tradycję i popłynie kursem świata.

Tego, co dzieje się po Synodzie nie należy lekceważyć. Hierarchowie, którym z nauczaniem Kościoła jest nie po drodze już zupełnie otwarcie sugerują, że doktryna – zakorzeniona w Piśmie Świętym i Tradycji będzie zmieniana, a protesty chrześcijan i wiernych ortodoksji hierarchów będą lekceważone. To bardzo zły sygnał, który pokazuje, że części Ojców Synodu nie chodzi o Ewangelię, a o to, by ją odrzucić i by niszczyć małżeństwo i rodzinę.
Mocnym dowodem na takie intencje hierarchów są wypowiedzi arcybiskupa Vincenzo Paglii, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Rodziny. - Zmiany się zaczęły, nie ma od nich odwrotu – mówi hierarcha i dodaje, że protesty przeciwko otwarciu wobec rozwodników i homoseksualistów nie zatrzymają nowego kursu. Hierarcha dodaje także, że zadaniem Synodu nie jest powtarzanie doktryny, tylko „analiza problemów ludzi”. Już samo przeciwstawienie doktryny Wiary życiu ludzkiemu pokazuje, że myślenie hierarchy jest mało katolickie. A inne jego słowa są tego mocnym potwierdzeniem. - Nie możemy zamykać się w twierdzy, która okopuje się w surowości zakazów - uzupełniał przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny. Hierarcha ten znany jest zresztą z tego, że odstępuje od doktryny, jeszcze za pontyfikatu Benedykta XVI przekonywał, że nie ma nic przeciwko wprowadzeniu do systemów prawnych związków osób tej samej płci.
Ta wypowiedź pokazuje niestety, że konieczna jest mobilizacja wierzących katolików. Niewierni doktrynie wiary hierarchowie muszą wiedzieć, że nie zgadzamy się z destrukcją rodziny i małżeństwa, że chcemy, by Kościół głosił prawdę, a nie herezje współczesnego świata. A samemu arcybiskupowi Paglii można by zasugerować, żeby zmienił nazwę swojego urzędu na Radę LGBT ds. Rozwodników i Homoseksualistów, tak żeby nikt nie miał wątpliwości, że z obroną rodziny i małżeństwa, a także z Ewangelią i Tradycją Kościoła niewiele ma ona wspólnego.
Tomasz P. Terlikowski