- Seks oralny szkodzi
zdrowiu – donosi „Gazeta Wyborcza”, powołując się na
onkologów. Ale w sensie ścisłym nie jest to prawda. Zdrowiu
szkodzi bowiem niewierność małżeńska. I to trzeba powiedzieć
zupełnie wprost.
Punktem wyjścia tekstu w
„Gazecie Wyborczej” jest informacja o tym, że wzrasta, wśród
niepalących i niepijących młodych osób liczba zachorowań na
nowotwory głowy i szyi. Ich przyczyną jest zaś zmiana obyczajów
seksualnych Polaków, a konkretniej seks oralny, za pomocą którego
przenosi się wirus HPV. - Można więc powiedzieć, że seks oralny
nie jest bezpieczny, niesie ze sobą ryzyko raka - podkreśla
Stanisław Góźdź, dyrektor ŚCO.
Z tą opinią trudno
oczywiście polemizować, ale warto ją uściślić. Otóż warto
pamiętać, że HPV jest wirusem niewierności małżeńskiej. Jeśli
bowiem ktoś przez całe życie miał(a) jednego/jedną partnerkę, i
dla której był(a) on(a) jedynym/jedyną partnerką, to w zasadzie
nie powinien zachorować na nowotwory związane z HPV. Jednym słowem
wierność chroni przed rakiem (a przynajmniej przed częścią jego
form).
Krzyki, pohukiwania,
oskarżenia o oszołomstwo i katotaliban nie mogą tego zmienić.
Wierność jest zwyczajnie elementem zdrowego trybu życia, a
małżeństwo najlepszą jego gwarancją. Warto o tym pamiętać,
zamiast zakrzykiwać dość oczywiste fakty opowieściami o talibach
i biedakach, co to tylu rzeczy nie mogą.
Tomasz P. Terlikowski